Interwencja 5

Interwencje

18.10.2018

Patrycja Grelewicz

8 październik 2018

CUDKA. Dzisiejsza interwencja. Wczoraj na telefon interwencyjny wpłynęło zgłoszenie o owczarku który przybłąkał się do gospodarstwa. Zgłaszający poinformował, że pies chyba jest pogryziony. Nakarmił zwierze i dał koc do spania w garażu. Dziś otrzymaliśmy informację , że pies nie wstaje i nie je i chyba umiera... Natychmiast uruchomiliśmy procedurę uzyskania pomocy weterynaryjnej z gminy. Kiedy dojechaliśmy do psa, powitał nas odór gnijącego ciała. Nie było czasu na czekanie na to czy uda się zamówić wizytę lekarza. Zabraliśmy zwierze do kliniki. Pies uległ jakiemuś wypadkowi. Urazy nie są świeże. Kość na łokcia jest zupełnie odsłonięta. Skóra przedramienia do nadgarstka jest odpreparowana tak że widać kość i braki tkanek, w stawie ropna przetoka z której wyszło kilka larw much. Cała łapa z silnym obrzękiem. Ramię poszarpane. Mostek z licznymi ranami do kości.Sierść posklejana ropą. Cały pies roztacza wokół siebie zapach rozkładu. Wychudzenie ekstremalne. Odwodniona. W odbycie larwy much. Temperatura zbyt niska by ją zmierzyć elektronicznym termometrem.

Ze względu na to, że kości nie są połamane, w łapie zachowane jest czucie a pies o 7 rano jeszcze chodził, a wczoraj jadł -otrzymała szansę. Ma zaledwie kilka procent szans na przeżycie. Lekarz nastawiony był bardzo sceptycznie.

CUDKA dostała szansę na cud. Ma 48h by ten cud się wydarzył. Jeśli jej stan się nie poprawi zmuszeni będziemy skrócić jej ból i poddać ją eutanazji.

W tej chwili jest ogrzewana, dostaje kroplówki, leki, rany zostały oczyszczone, larwy usunięte. Z psem cały czas jest kontakt, podnosi głowę próbuje wstawać, reaguje na dźwięki. Stan jest tragiczny ale widać wolę życia.

9 październik 2018

Cud się nie wydarzył [*] CUDKA odeszła za tęczowy most. Mimo starań , leków i walki o nią, organizm był już zbyt słaby. Serce pękło nam na milion kawałków. Wylaliśmy morze łez z bezsilności i żalu ,że dotarliśmy za późno. Zasnęła spokojnie, w domu, wśród oddanych ludzi opatulona ciepłym kocykiem. Wieczorem zjadła mi z ręki karmę z puszki... wierzyłam ,że damy radę.