Psia kość dzisiejsze żywienie psów.

Aktualności

30.05.2018

Patrycja Grelewicz

Na pewno każdy z posiadaczy psów zastanawia się jaki sposób żywienia naszych podopiecznych jest najlepszy, ale niekoniecznie uszczuplający znacząco nasze portfele. 

Na rynku od lat wiodą duże koncerny produkujące masowo tzw. karmy komercyjne w postaci suchej, czyli popularnych brykietach­groszkach lub tzw. mokre w puszkach. Warto wiedzieć, że w/g różnych danych statystycznych szacuje się, że w Polsce mamy około 7 mln psów. Jakby nie patrzeć, jest to spora rzesza potencjalnych klientów o których warto powalczyć   handlowo.   Najlepszym   przykładem   są   reklamy   telewizyjne,   które   należą   do   najdroższych narzędzi marketingowych. Efektem tego są nowe karmy na półkach sklepowych w szerokich przedziałach cenowych oraz nie oszukując się różnej jakości. Wraz ze wzrostem świadomości oraz edukacji żywieniowej psów, producenci oferują produkty dla bardziej wymagającego klienta, ale również wpisujące się w mody i trendy. Od kilku lat trwa moda na ekologiczne produkty spożywcze dla ludzi, więc dlaczego nie robić podobnie z karmami dla zwierząt? Człowiek traktując często swojego psa, jak członka rodziny nie szczędzi grosza na jego michę. I bardzo dobrze. Mamy zatem całą  paletę  karm: specjalistyczne, weterynaryjne, holistyczne, eko, bio, 100% naturalne, z różnymi gatunkami mięsa i warzyw, istny zawrót głowy. Wiadomo, że grunt to zdrowie. Jednak we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek, podobnie jest z karmieniem psów, przynajmniej w naszym przekonaniu. Reasumując, chcąc kupować przyzwoite i względnie zdrowe karmy, musimy sami nauczyć się w  podstawowym stopniu czytać etykiety na opakowaniach oraz przeznaczyć w domowych budżetach nieco  więcej pieniędzy.

A co na to psy?

Psy jak to psy, niewiele nam powiedzą, ale zazwyczaj jedzą co im podamy. Poza tym mają to w dupach (przepraszamy za wyrażenie), w przenośni i dosłownie. Możemy obserwować ich zachowanie, ogólny stan fizyczny, sierści, uzębienia, ale również zwracać uwagę na wydalane odchody. Te ostatnie są najlepszą wizytówką karmienia oraz samej jakości podawanego pokarmu. Większość weterynarzy powiada, że czym mniejsze   kupki,   zwarte   i   mniej   pachnące,   tym   lepiej.   W   sumie   prosta   logika.   Z   dobrego   posiłku, odpowiednio   zbilansowanego,   pies   przyswoi   znaczną   część   potrzebnych   składników   i   odchody   są stosunkowo małe. Pies na odpowiedniej dla niego karmie powinien normalnie wypróżniać się, bez zaparć i rozwolnień, nie powinien mieć też nadmiernych wzdęć i gazów, które w mieszkaniu potrafią skutecznie zagęścić atmosferę. Ale patrząc nieraz na trawniki, można spotkać tak duże psie odchody, że nie jesteśmy już pewni, czy kupa jest psa, czy jego opiekuna. Jej wielkość zapewne nie pozwoliła opiekunowi zebrać jej w woreczki na psie kupki, gdyż zwyczajnie się w nich nie mieści. Układ pokarmowo­trawienny psów niewiele zmienił się od kilku tysięcy lat, w powszechnym mniemaniu są zwierzętami  mięsożernymi,  ale  są  raczej  wszystkożernymi.  W  ich  diecie  przeważa  jednak  mięso,  jako główny składnik i źródło białka, a jedynie dodatkami są produkty pochodzenia roślinnego. W etykietach karm komercyjnych są wyszczególnione składniki procentowo. W tych powiedzmy „marketowych” oraz z niskiej i średniej półki cenowej zawartość mięsa lub tzw. „produktów pochodzenia zwierzęcego” waha się w przedziale 20­30 % i stąd wynika ich cena. Nie ma co się oszukiwać, mięso stanowi najdroższy składnik gotowych karm. Nie zagłębiamy się mocno w źródło, czy też pochodzenie mięsa, ponieważ nie mamy większego   wpływu   na   zweryfikowanie   danych   podawanych   przez   producentów.   Zresztą   na   większości producenci nie podają tych informacji. W pozostałych 70% składników w przewadze są tzw. wypełniacze roślinne w postaci różnych zbóż: kukurydzy, pszenicy, ryżu, itp. Psi układ trawienny słabo sobie radzi z ich trawieniem i przyswojeniem substancji odżywczych zawartych w ziarnach. Psy posiadają krótszy przewód pokarmowy, a do tego ich organizm nie posiada enzymów pozwalających na pełne trawienie i przyswajanie energii z roślin.

Dlaczego zatem jest tak dużo wypełniaczy roślinnych?

Podobnie jak w produktach spożywczych dla ludzi, pozyskiwanie cennych składników odżywczych jest o wiele tańsze z roślin niż produktów pochodzenia zwierzęcego. Wobec tego producenci karm poddają owe wypełniacze różnorakiej obróbce, a po przejściu procesu przetwarzania są już przyswajalne dla psów. W etykietach możemy jeszcze znaleźć całą listę produktów typu: mączka mięsno­kostna, mąka sojowa, mączka kukurydziana,   łój   wołowy,   ryż   piwowarski,   drożdże   piwowarskie   oraz   cukry,   ale   częściej   ich   tańsze zamienniki w postaci melasy, trzciny, syropu kukurydzianego, syropu glukozowo­ fruktozowego, glukozy, sacharozy, sorbitolu, czy glikolu propylenowego. O ile niektóre z nich są bardzo pożądane, o tyle inne mogą budzić lekką dozę niepewności. Te tzw. cukry ( czyli węglowodany ) odpowiedzialne są za kaloryczność karmy, ale również dzięki nim, psy tak chętnie zajadają się tymi produktami. Coś, tak jak dzieci słodyczami. Dociekliwi mogą wszystkie składniki z etykiet sprawdzić w google, dowiedzieć się czym są, jaki mają wpływ w dużych ilościach na nasze organizmy, a co za tym idzie i na psie.

Pytanie kluczowe, czy pies powinien żywić się pokarmem, który w dużej przewadze jest mieszanką składników pochodzenia roślinnego? Psia karma o takich proporcjach zaczyna przypominać paszę rolniczą dla zwierząt wszystkożernych, takich jak np. świnie…I nie jest to podyktowane zdrowiem psa lub jego preferencjami żywieniowymi, a jedynie zabiegiem producentów mającym na celu obniżenie kosztów finalnego produktu. W dużym uproszczeniu, rynek i popyt na tańsze karmy nakręcamy my sami, kupując i szukając najlepszych ofert cenowych. Jesteśmy częściowo   odpowiedzialni   za   taki   trend   w   masowej   produkcji   karm   komercyjnych.   Ale   również odpowiadamy za to, co jedzą nasze psy.Nie jesteśmy jakimiś zagorzałymi przeciwnikami lub zwolennikami gotowych   karm   komercyjnych,   ale   jak   we   wszystkim   należy   stosować   zasady   zdrowego   rozsądku.   W szerokiej ofercie sklepów zoologicznych i gabinetów weterynaryjnych znajdziemy produkty, które zawierają znacznie   większą  zawartość   mięsa.  W  niektórych  jest   to   nawet   70%,   czyli   przybliżoną   wartość,   którą obecnie zalecają i stosują psi żywieniowcy, hodowcy, czy zawodnicy uprawiający sporty z psami. Nie wiemy  skąd  w  wielu  artykułach   o   żywieniu  psów  podaje   się  zalecaną  dawkę   produktów  pochodzenia zwierzęcego w ilości około 30%, skoro nawet w karmach z wyższej półki cenowej jej ilość jest znacznie wyższa. Reasumując, chcąc kupować przyzwoite i względnie zdrowe karmy, musimy sami nauczyć się w podstawowym stopniu czytać etykiety na opakowaniach oraz przeznaczyć w domowych budżetach nieco więcej pieniędzy.

A może na mokro?

Zostając przy etykietach spójrzmy na puszki z tzw. mokrymi karmami komercyjnymi. Sięgając w sklepie po puszkę, na pierwszy rzut oka, procentowo, wygląda to nieźle, a od sprzedawcy może nawet usłyszymy: ” będzie Pan zadowolony”. Pies pewnie też będzie. Zawartość produktów pochodzenia mięsnego dochodzi do 60­70%. Często jest to wołowina lub drób, zdarza się dziczyzna oraz podroby, które stanowią ważny element w   psiej   diecie,   jeśli   oczywiście   ufamy   danym   producenta.   Oprócz   tego   w   puszkach   możemy   znaleźć warzywa,   a   wszystko   to   w  gęstym   sosie   na   bazie   bulionu   lub   rosołu   warzywno­mięsnego   powstałego podczas obróbki w/w składników. Sama obróbka może nieco zastanawiać, gdyż mięso obrobione termicznie jest   mniej   wartościowe   od   surowego,   ale   do   końca   nie   wiemy   jakim   procesom   technologicznym   jest poddawane mięso. Zasadniczą różnicą między suchą karmą, a mokrą jest jej wilgotność. W pierwszych, to wartość rzędu 10­12 %, a w mokrych 70­80 %. Suche produkty w praktyce nieco lepiej wpływają na stan uzębienia, dziąseł i jamy ustnej. Istotny jest również fakt, że do produkcji mokrych karm, użyte mięso musi być świeże i poddane obróbce przemysłowej w ciągu kilku dni. Natomiast do suchych producenci mogą stosować świeże,   ale   i   mrożonki,   suszone,   sproszkowane,   hulaj   „mięso”   piekła   nie   ma.   Można   zatem zapytać: lepsze suche, czy mokre? Każdy opiekun psa musi sam o tym decydować. Czasem kupujemy mokrą karmę na awaryjne sytuacje lub jakieś wyjazdy. Tak samo jak czasem lubimy jeść pizzę z dużej sieciówki, a w jej ofercie jest jedna o nazwie supreme z mięsem wołowym. Jakież zdziwienie następuje po spróbowaniu tej „wołowiny”, która przypomina jakąś tanią mielonkę  pokrojoną  w kostki. W otwieranych przez nas puszkach jest podobnie. Co prawda kawałki „mięsa” różnią  się  między sobą  kolorem i zapachem, ale konsystencja tych kostek jest bardzo zbliżona do siebie. Często mawiamy „nie dla psa kiełbasa”. I bardzo słusznie, gdyż puszka z mokrym, to tylko karma, więc nie ma co wybrzydzać. Ludzie również zjadają się parówkami, ale niewielu z nich ma ochotę wiedzieć z czego zostały wykonane.

Dlaczego tak często sięgamy po karmy komercyjne?

Odpowiedź jest prosta. Karmy komercyjne są przede wszystkim łatwo dostępne, czyli możemy je kupić niemal we wszystkich sklepach spożywczych, gotowe do natychmiastowego podania psu i co najważniejsze: stosunkowo tanie. Człowiek często jest leniwy, do tego tempo życia cały czas przyśpiesza, a my sami mamy mniej wolnego czasu. Sięgamy wtedy po proste, szybkie i tanie rozwiązania. Droga trochę na skróty. Tak jak w   naszych   codziennych   jadłospisach   spora   część   produktów   spożywczych   jest   gotowa,   wcześniej przetworzona, przygotowana do długoterminowego spożycia, a co za tym idzie zawiera całą gamę substancji konserwujących, zagęszczających, poprawiających i wzmacniających smak, tak samo jest w psich żarełkach. Sól, konserwanty, przeciwutleniacze, sztuczne aromaty, stabilizatory, barwniki, można by tak wymieniać dosyć długo.Na pewno przekonującym argumentem do kupowania gotowców jest prawidłowe zbilansowanie niezbędnych   składników   odżywczych   w   postaci:   białka,   tłuszczy,   węglowodanów,   witamin   i   soli mineralnych. Oczywiście jest to wygodne, ale pamiętajmy także, że sama zawartość suplementów diety w karmach   nie   musi   przekładać   się   na   ich   przyswajalność   przez   organizm   psa.   Analogicznie   w  naszych ludzkich dietach znaczna część lekarzy i dietetyków zaleca spożywanie w pierwszej kolejności naturalnych produktów,   które   zawierają  witaminy   i  minerały.   Część   z  nich  zawarta   w popularnych   tabletkach  jest znacznie gorzej przyswajana przez nasze organizmy, więc można przyjmować, że z naszymi pupilami jest podobnie.   Nas   osobiście   zniechęca   do   zakupu   karm   komercyjnych   niepewność,   co   dokładnie   zawiera kompozycja producenta. Nie możemy tego jednoznacznie określić w domowych warunkach, więc zdajemy się na renomę firmy, opinie weterynarzy oraz innych posiadaczy psów. Historia produkcji suchych karm sięga co prawda XIX wieku, ale nie zawsze była najlepsza. Było kilka większych afer, gdzie wielkie międzynarodowe koncerny dodawały do  karm składniki szkodzące  zwierzętom,  a niektóre z  tych firm przestały istnieć po ujawnieniu takich praktyk. Oczywiście nie dajmy się zwariować, przecież nie każda firma kusi się na takie posunięcia lub robi to świadomie. W dobie modyfikowanej genetycznie roślinności i stosowania całej tablicy Mendelejewa w uprawach, nie sposób ustrzec się przed ich szkodliwym wpływem na  środowisko   i   nas   samych.   Większość   komponentów   w   masowych   produkcjach   karm,   to   gatunki nieklasyfikowane do spożycia przez ludzi, więc można mieć uzasadnione obawy Przecież każdy z nas lubi zjeść czasem burgera, chipsy, trochę fastfoodowego żarełka, rybkę lub szynkę z konserwy, zupkę chińską, czy gorący kubek w pracy. Jednak chyba żaden zdrowo myślący człowiek nie chciałby się tak odżywiać całe życie.

Jaka alternatywa?

Są jeszcze dwie, zbliżone do siebie metody, które opierają się na domowym, tradycyjnym przygotowywaniu posiłków. W dużym uproszczeniu jedna opiera się na gotowaniu mięs, warzyw i wypełniaczy, a druga, to podawanie surowych produktów – to taka nowa, świecka tradycja. Od razu trzeba sobie jasno powiedzieć o kilku istotnych sprawach. Musimy poświęcić na to część naszego wolnego czasu oraz fakt, że niektóre karmy komercyjne będą tańsze, ale często zależy to wyłącznie od naszych chęci i możliwości. Ponownie odwołamy się do naszej, ludzkiej kuchni. Można żywić się w restauracjach, fast foodach, ale znaczna część z nas gotuje w domach. Gospodarna osoba potrafi przygotować tani, smaczny i zdrowy, ale i niedrogi posiłek, nawet dla całej rodziny. Z posiłkami dla psów jest bardzo podobnie. 

Co trzeba wiedzieć?

Decydując się na domową psią kuchnię należy zapoznać się z podstawami żywieniowymi psów. Zarysujemy tylko najistotniejsze z nich, aby nasz tekst nie zamienił się w informacyjnego potwora. Każdy, kto chce pogłębić swoją wiedzę sięgnie do licznych artykułów w sieci lub fachowej literatury na temat karmienia psów metodami najbliższymi naturalnym. Od kilku lat karmimy nasze psy surowym mięsem z dodatkami, a metoda znana jest szerzej pod nazwą BARF (pochodzi od słów Biologically Appropriate Raw Food). Twórcą jest australijski lekarz weterynarii dr Ian Billinghurst. Jego koncepcja zrodziła się około 1990 po wielu latach leczenia   psów   z   alergiami,   biegunkami   i   innymi   schorzeniami.   Na   bazie   obserwacji   swoich   psów, karmionych standardowymi karmami, które to zaczęły cierpieć na podobne dolegliwości jak jego pacjenci, zaczął zastanawiać się nad prawidłowym żywieniem psów. Główne założenie BARF stanowi, iż psy przez miliony lat ewolucji przystosowały się do jedzenia określonego typu pokarmów. Taką naturalną dietą psów był pokarm wyłącznie surowy, dlatego cały ich metabolizm był nastawiony na surowiznę. Dzisiejsze psy niczym się nie różnią pod tym względem, choć krąży wiele „teorii” o tym, że psy od tysięcy lat żywią się resztkami z naszych stołów lub podawane karmy komercyjne od kilkudziesięciu lat zmieniły ich układ pokarmowy. Oczywiście wkładamy je między bajki. Składowe diety BARF, to mięso, kości, wnętrzności, tłuszcz, nadtrawione części roślin oraz inne pożywienie, które w naturze jedzą psowate. Więcej o BARFie, czy gotowych planach żywieniowych dla psów znajdziecie bez problemu w sieci. Możemy   oczywiście   podawać   mięso,   jak   i   warzywa   gotowane,   ale   pamiętajmy,   że   w   trakcie   obróbki termicznej tracimy część składników bogatych w wartości odżywcze. Zasady oraz kompozycje składowe są do siebie zbliżone, więc nie będziemy się rozpisywać osobno. Mieliśmy również wiele lat schorowanego mopsa, który pół życia jadł jedynie gotowane, domowe posiłki, jednak dla zdrowego psa surowe posiłki wydaja nam się rozsądniejsze i bliższe temu, co jadły kiedyś.

Jak się do tego zabrać?

Najważniejszą, niemal złotą zasadą, każdej z opisanych w artykule metod jest odpowiednie zbilansowanie składników. Jak wcześniej pisaliśmy, pies w codziennych posiłkach powinien mieć dostarczoną odpowiednią ilość białka, tłuszczów, węglowodanów, witamin i soli mineralnych. W naszych posiłkach proporcje wyglądają mniej więcej tak 80% produkty mięsne ( minimum 60% mięso, 15% kości z chrząstkami,10% podroby, 10% żołądki, 5% łój wołowy  20% produkty roślinne ( 70% miksowane warzywa, 20% miksowane owoce,10% wypełniacze – otręby, rozgotowany ryż + suplementy diety ( drożdże piwowarskie, olej łososiowy, itp. ) Na początku musimy wyliczyć dawkę dzienną surowej karmy dla naszego psa. Zazwyczaj przyjmuje się, że w   zależności   od   wieku,   trybu   życia,   aktywności   psa   dawka   dzienna   wynosi   2­7%   masy   ciała   psa. Przykładowo dla psa ważącego 30 kg wyjdzie nam porcja dzienna w granicy 0,6 a 1,5 kg. Pamiętajmy, że każdy pies jest inny, a nikt inny oprócz nas samych nie zna lepiej jego upodobań. Jedne psy są energiczne, inne mniej, jedne mają tendencję do nadwagi inne mają błyskawiczny metabolizm i trzeba dobierać ilości karmy w granicach zdrowego rozsądku kontrolując regularnie wagę naszych psów. To w zasadzie główne wytyczne.

Gdzie kupować ?

Jest kilka opcji, ale wszystko zależy od zasobności naszego portfela, możliwości czasowych, czy też naszych chęci. Idąc na skróty możemy zaopatrywać się w sklepach z gotowymi surowymi karmami. Są dostępne w pełni zbilansowane, pełnowartościowe porcje, wystarczy odmrozić  i podawać  do miski. To oczywiście kosztuje. Przedział cenowy będzie porównywalny do suchych karm z wysokiej półki lub weterynaryjnych, jeśli nie wyższy. Na naszym rynku jest już kilka firm, które specjalizują się w przyzwoitej jakości surowych karmach, ale daleko im jeszcze do korporacyjnych ilości przemysłowych. Część sklepów jest stacjonarna, ale  niektóre  mrożonki  można   zamawiać  wysyłkowo,  otrzymując   przesyłkę   w  opakowaniu   termicznym. Większe porcje zazwyczaj są atrakcyjniejsze cenowo, ale problematyczne w przechowywaniu i dzieleniu na mniejsze porcje. Bardzo wygodne są produkty mrożone w tzw. wersji „sypkiej”. Nie zachodzi konieczność odmrażania  całego  opakowania,  tylko  odsypanie  potrzebnej  ilość,  a  reszta  trafia  do  zamrażarki.  Skoro jesteśmy   przy   zamrażarkach,   to   przy   kilku   psach   warto   rozważyć   zakup   takiego   magicznego urządzenia.Teraz   wersja   dla   zuchwałych.   Mięso,   warzywa   i   owoce   możemy   kupować   samodzielnie   i porcjować na odpowiednie ilości. W naszym przypadku jest to kilka psów, więc miesięcznie wychodzi około 50­60 kg mięsa. Początkowo zamawialiśmy sporo wysyłkowo, ale z czasem szukaliśmy tańszych rozwiązań. W pierwszej kolejności odwiedzaliśmy targi mięsne, hurtownie, czy zakłady przetwórstwa i uboju zwierząt. Wiemy także od znajomych, że w marketach, gdzie mają własny rozbiór mięsa, również można się dobrze zaopatrzyć. Dla chcącego nic trudnego.

Jak podawać ?

Przy gotowym i zamrożonym miksie mięsa z dodatkami, wystarczy odmrozić i podawać. Prościzna. Trochę więcej roboty jest przy samodzielnym zaopatrywaniu się w surowiznę. Część mięsa należy podzielić na mniejsze kawałki lub zwyczajnie mielić. U nas sprawdza się maszynka elektryczna, przez którą przechodzą spokojnie drobiowe korpusy ( wstępnie rozdrobnione ). Czasem warto zapytać w miejscu, gdzie kupujemy mięso, czy za dopłatą nie zmieliliby całości. W przemyśle mięsnym, nawet tym niedużym, powszechnym urządzeniem jest maszyna do mielenia zwana „wilkiem”. W „wilku” można mielić mięso wraz z chrząstkami i kośćmi. Wspominaliśmy wcześniej, że psy słabo sobie radzą z trawieniem roślin. O wiele lepiej idzie im z warzywami i owocami zmiksowanymi na papkę. W takiej formie organizm psa przyswoi znacznie więcej witamin i minerałów. Tutaj znów z pomocą przychodzi maszynka elektryczna. Nadmiar mięsa i miksu warzywno­-owocowego mrozimy w pojemnikach. 

Korzyści?

Pierwsza i podstawowa dla nas, to możliwość kontrolowania tego co zjada pies. Oczywiście w naszych czasach nie wiemy np. czym są karmione zwierzęta, których mięso ląduje w psich miskach. Podobnie jest z warzywami   i   owocami,   ale   nie   mamy   to   większego   wpływu.   Przy   dobrej   organizacji   zakupów, przygotowania   produktów  we  własnym  zakresie   można   wygenerować  sporą   oszczędność.  Dla   4  psów, średniej wielkości można się zamknąć w kosztach 200­300 pln miesięcznie. Może ktoś się zapytać, jak to możliwe, skoro mięso kosztuje w okolicach od 6 do 30 pln za kg. Nie mówimy o cenie skupu żywca, tylko o cenach mięsa do spożycia dla ludzi w sklepach, czy hurtowniach. Nie dajmy się zwariować i kupować psom mięsa takiego jak dla nas, czyli np. ligawy wołowej, polędwiczek, czy samych piersi indyczych. 

Raz, że jest to bardzo drogie, dwa że pies nie musi jeść w takich ilościach chudego mięsa. Wskazane jest, alby mięso miało żyłki, chrząstki, tłuszcz, czy skórę. Krótko mówiąc warto szukać mięs, które nie są powszechnie wykorzystywane przez ludzi. No chyba, że w parówkach. Idealnie sprawdzają się porcje rosołowe, najlepiej indycze, ale także z kaczki i gęsiny, do tego skrzydełka, szyjki, łapki itp.

Co jeszcze warto wiedzieć?

W domowym karmieniu mamy sporą dowolność w kompozycji posiłków dla psów. O ile w karmach komercyjnych trzymamy się jednego, wybranego producenta i możemy ewentualnie poruszać się w produktach z jego oferty ( zazwyczaj kurczak i wołowina ), to w domu mamy dużo większe możliwości. Gatunki poszczególnych mięs różnią się zawartością białka, które w nadmiarze może także szkodzić. Najwięcej zawiera go baranina oraz konina, więc proporcje tych mięs można lekko zmniejszać. Ważna zasada: wieprzowiny nie podajemy nigdy na surowo. Dlaczego? Mięso może zawierać groźnego wirusa, co prawda nieszkodliwego dla ludzi, ale dla psów już bardzo. Pamiętajmy o podrobach w dietach. Wątróbka jest najbardziej wartościowa, ale nie można z nią przesadzać. Minimum raz na dwa tygodnie polecamy przygotować posiłek rybny bogaty w zdrowe tłuszcze i kwasy omega. Najlepsze są ryby morskie, tłuste i nie poddane żadnej obróbce, czyli bez soli i wędzenia. Jak mamy możliwość możemy podawać psom dziczyznę, dzikie ptactwo ( bażant, kaczka, przepiórka). O ile nasz pies nie ma uczulenia na produkty nabiałowe i dobrze je przyswaja, to śmiało możemy szykować takie dania. Biały ser, jogurty naturalne – najlepiej nie słodzone, mleko. W naszych dodatkach warzywnych przeważa marchewka, burak, pietruszka, a z owoców najczęściej dodajemy jabłka, truskawki, porzeczki, maliny, jagody. Nasze futra do tego stopnia polubiły owoce, że same zaczęły sobie je organizować. W efekcie w tym sezonie letnim nic nie zebraliśmy z krzaczków w naszym ogrodzie ( czarna i czerwona porzeczka, agrest, borówka, maliny i jeżyny ). W lesie nie jest lepiej, psy same zajadają się jagodami i malinami.

Unikamy roślin strączkowych, czyli grochu, fasoli oraz takich po których są nadmierne wzdęcia: kapusta, brukselka, brokuł, czy rzodkiewka. Owoce cytrusowe odpadają, tak jak winogrona, pigwa i czarny bez Jeśli wasze psy na co dzień nie jedzą owoców lub warzyw, to zmiksowane i dodane do mięsa zostaną pochłonięte nieświadomie. Planując wzbogacać posiłki wypełniaczami, które zwiększają zasób węglowodanów i często błonnika można dodawać do porcji dziennych gotowany ryż, makaron a nawet odrobinę ziemniaków (mało kto wie, pyrki zawiera więcej witaminy C niż cytryna). Czym bardziej rozgotowane, tym lepiej przyswajalne przez nasze pociechy. Z suplementów dodajemy do każdego posiłku łyżkę oleju łososiowego oraz drożdże piwowarskie. W sklepach zoologicznych pojawia się ich coraz więcej, ale ceny niektórych nie należą do najniższych. Przy jednym psie nie są to ogromne wydatki, ale przy kilku ogonach można wydać niezłe sumy na „dodatki”. Co w takiej sytuacji? Podpowiemy, że część z nich występuje również w sklepach z paszami dla zwierząt domowych z których korzystają choćby hodowcy psów. Nie powinno się łączyć metod żywieniowych ( np. sucha z surową ), a starać się wybrać najlepszą dla naszego psa ( niekoniecznie dla nas ). Zmiana metody żywieniowej powinna być z góry zaplanowana i wprowadzana stopniowo. Psie  żołądki przyzwyczajają się do jednej karmy i często gorzej znoszą zmiany żywieniowe. Podczas przejścia na inną dietę musimy uważnie obserwować nasze psy i dostosowywać ją do ich potrzeb. Wśród naszych psów jedne chętniej   wcinają   indyka,   a   inne   wołowinę.   Niejednokrotnie   mieszamy   różne   gatunki   mięsa,   aby   psy spożywały je w równym stopniu. Podając np. wątróbkę w całości, jeden z psów potrafi wyjeść wszystko oprócz wątroby. Wystarczy ja zmielić, zmieszać z resztą, okrasić olejem łososiowym i po temacie. Nie jesteśmy jakimiś eko świrami, którzy żywią swoje psy wg wydumanych i mocno naciąganych teorii ekologicznych,   ale   chcielibyśmy,   aby   jadły   na   przyzwoitym,   psim   poziomie.   Kupujemy   im   przeróżne przekąski, ciasteczka, prasowane kostki, uszy i podobne smakołyki, ale i tak nic nie przebije widoku pieska całkowicie pochłoniętego ogryzaniem świeżych, cielęcych kości. Na pewno nie poruszyliśmy jeszcze wielu kwestii   żywieniowych   psów,   ale   podzieliśmy   się   własnym   doświadczeniem   oraz   nieobiektywnymi spostrzeżeniami na ten temat. Psy tak jak ludzie mogą jeść bardzo różne rzeczy, ale podajemy je zawsze z umiarem i rozwagą. Nasze psy na naturalnym, domowym jedzeniu mają się bardzo dobrze, przy kilku okazjach miały robione kompleksowe badania weterynaryjne, a wyniki badań wyszły znakomicie, czego również życzymy Waszym ogonom!

Tekst: Zuzanna i Piotr Rukat 2014

Foto: smerikal 

Źródło: www.onet.pl

MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ TAKŻE